|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yuri
Uczniowie
Dołączył: 06 Cze 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecinek
|
Wysłany: Wto 20:06, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Fakt faktem mniej zabawnie ale jaki klimacik... Tylko kiedy Pan Gwóźdź powie Pannie Śrubce co do niej czuje ...kurcze...umieram z ciekawości co bedzie dalej...(a tak nawiasem mówiąc to miło sie czytało)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yuri dnia Wto 20:07, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Giname
Mistrz mroku - Władca forum
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecinek
|
Wysłany: Sob 13:13, 29 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Tak więc, przeczytałam. Początek podobał mi się średnio, za dużo absurdu za mało treści. Ważne są wątki dowcipne, ale nie przesadzajmy, co za dużo to niezdrowo. Ostatni odcinek był już o wiele ciekawszy i bardziej przypadł mi do gustu. Technicznie jest nieźle. Było kilka potknięć, ale nie chce mi się wypisywać ;P
Kiedy czytałam opis pana gwoździa przed oczami stanął mi Malfoy senior, ta laska, włosy i arystokratyczne zachowania(za dużo pottera). Pan Gwóźdź jest dobrze wykreowaną postacią, chociaż przeszkadza mi ta jego huśtawka nastrojów. Mam nadzieję, że panna(myślę, że niedługo) Śrubka go przytemperuje.
Postacie są archetypowe, ale ciekawe i niepapierowe, żyją, są plastyczne.
Teraz tylko czekać na Hubertusa.
Jeszcze raz zobaczę jednolinijkowe komentarze to je wywalę!!! I nie mają dorabiać drugiej linijki emoty!!!
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Giname dnia Sob 13:13, 29 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aiko, the Mad Hatter
W cieniu
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kage-Gakure
|
Wysłany: Śro 14:04, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Pan Gwóźdź musi odejść cz. 6
Pan Gwóźdź zapukał do drzwi mieszkania Panny Śrubki, zgodnie z zapowiedzią. Dziewczyna była już ubrana i w butach czekała na Pana Gwoździa, zostało jej jedynie narzucić na siebie płaszcz i była gotowa do wyjścia. Młodzieniec podarował Śrubce piękną kamelię, którą skrywał przez moment przed jej wzrokiem.
- To dla mnie? – spytała onieśmielona.
- A dla kogóż by innego? – odparł pytaniem a na jego twarzy nie było widać ani grama uśmiechu.
- Co taka kamienna twarz?
Wyszła z mieszkania i zamknęła za sobą drzwi.
- A co w tym złego?
Pan Gwóźdź tego dnia wyglądał wyjątkowo niesympatycznie, a gdyby patrzeć z perspektywy Panny Śrubki nie czułoby się wcale dobrze w jego towarzystwie. Jednakże Panna Śrubka będąc wyjątkowo uprzejmą osobą, wolała nie zwracać na to uwagi. Nie odpowiedziała więc na pytanie Pana Gwoździa.
Śmiało chwyciła go za dłoń i ciągnąc go za sobą wyszła z kamienicy. Dla Pana Gwoździa, tempo schodzenia ze schodów było tak zawrotne, że zaciskał na głowie cylinder i nie orientując się za bardzo co się dzieje znalazł się poza budynkiem.
- Niech pan w takim razie prowadzi – powiedziała uśmiechając się słodko do Pana Gwoździa.
Z wielką powagą spojrzał na swoją towarzyszkę, by potem przymykając oczy poprawić swój czarny płaszcz. Starannie naciągnął na palce skórzane rękawiczki i wziął Pannę Śrubkę pod ramię.
~~~~~****~~~~~
Miejsce, w którym odbywała się coroczna gonitwa świętego Huberta, było położone nieopodal miasta. Start znajdował się na polanie otoczonej lasami, obfitej w pagórki stawy. Cieszący oko krajobraz doskonale współgrał z ciepłymi promieniami słońca, które tylko od czasu do czasu zakrywały chmury.
– Jak tutaj ładnie – powiedziała Panna Śrubka składając dłonie w akcie zauroczenia.
- E tam.. wolę moje kwiaty – odparł tonem pełnym przekonania Pan Gwóźdź.
- Jak pan chce – uśmiechnęła się Panna Śrubka.
Ku wielkiemu nieszczęściu Pana Gwoździa, z biegiem lat stał się rozpoznawalnym człowiekiem w Zapleczu Dolnym. Zatem zgodnie z tym, został od razu namierzony przez niepożądane przez siebie osoby. Z resztą… jak prawie wszystkie osoby, z którymi miał w życiu do czynienia.
- Panie Gwoździu! – usłyszał zza pleców znajomy głos, który należał do Pani Szpilki – Widzę, że jednak pan się zjawił. Myślałam, że pana nie będzie.
- A co? Nie mile widziany jestem? – odparł sarkastycznie – To ja już sobie pójdę…
- Ależ, co pan wygaduje? – oburzyła się Pani Szpilka.
- Bzdury, jak zwykle zresztą…
- A kogo ja widzę? – rzuciła pogardliwie zauważając Pannę Śrubkę. – Uczepiła się pana? Dziewczyny z prowincji tak mają niestety.
- Nie… sam ją zaprosiłem – odparł Pan Gwóźdź wysyłając Pani Szpilce zimne spojrzenie.
Pani Szpilka popatrzyła na Pana Gwoździa jak na jakiegoś kretyna, który urodził się wczoraj. Poczuła się tak, jakby straciła u Pana Gwoździa jakieś punkty, których i tak nie miała… Pan Gwóźdź bowiem, nie widział w niej nic szczególnego, a już na pewno nic co mogłoby sprawić, by nie czuł do niej… obrzydzenia…
- Hej! – rzuciła oburzona Panna Śrubka – Ja tu wciąż jestem!
Srebrne oczy Panny Śrubki zapłonęły nienawiścią do Pani Szpilki. Zacisnęła dłonie w pięści i patrzyła na Panią Szpilkę w taki sposób by dać jej do zrozumienia, że nie jest mile widzianą osobą. Zauważywszy, że dąsanie się nie pomaga, chwyciła Pana Gwoździa pod ramię i odeszła razem z nim jak najdalej od Pani Szpilki.
- Denerwuje mnie ta małpa! – rzuciła do Pana Gwoździa.
Pan Gwóźdź poczuł się niezręcznie, po raz kolejny nagle ciągnął się za Panną Śrubką. Co dziwniejsze, nie miał wcale ochoty upominać ją za to.
- Nie tylko panienkę – westchnął, kiedy mógł już spokojnie stać na nogach.
- Po co pan w ogóle z nią rozmawia? Przecież to chodząca pijawka jest… - mruknęła nie zadowolona.
- A myśli panienka, że chcę? – odwrócił wzrok będąc w zakłopotaniu – Jak jest się mną, to trzeba się na takie ataki przygotować. A Pani Szpilka jest jedną z tych co jak się do nich mówi, to nie rozumieją ironii i sarkazmu… Poza tym, to nie jest osoba, która ma czyste intencje wobec kogokolwiek. Myśli panienka, że dlaczego się tak koło mnie kręci?
- A no napewno, nie z tego samego powodu co ja – uśmiechnęła się figlarnie, na co Pan Gwóźdź odpowiedział nieśmiałym rumieńcem.
~~~~~****~~~~~
Pan Gwóźdź ze skwaszoną miną siedział na koniu i wyczekiwał sygnału, który by ogłosił początek gonitwy. Trafił mu się dobry koń. Był to wysoki, długonogi zwierzak bułanej maści. W porównaniu z innymi końmi był spokojniejszy, nie należał też do najmłodszych koni co świadczyło o doświadczeniu. Pan Gwóźdź poklepał go po szyi, kiedy usłyszał sygnał na start. Zasady były proste, należało znaleźć i złapać jeźdźca, który miał na sobie lisią kitę i mu ja odebrać. Potem wystarczyło powrócić do na polanę, a stamtąd dźwięk rogu myśliwskiego obwieści koniec gonitwy. „Lis” ruszył około półgodziny wcześniej niż reszta jeźdźców…
Panna Śrubka usiadła na krzesełku pod altaną, gdzie siedziało kilku arystokratycznych panów ze swoimi towarzyszkami. Pili herbatę, rozmawiali, śmiali się… Panna Śrubka siedziała sama i przyglądała się innym. Inne kobiety były poubierane w strojne suknie, podczas gdy ona miała na sobie skromną, białą sukienkę za kolana. Na głowie miała słomiany kapelusik przyozdobiony wstążką. Na nogach niedrogie białe buty na obcasach a rękawiczki na dłoniach nie były czymś wyjątkowym i wymyślnym, w porównaniu z tym co nosiły inne damy.
- Podać herbaty? – spytała dziewczyna usługująca gościom hrabiego.
- Mi? – spytała Panna Śrubka nieśmiało.
- No, oczywiście, że pani! – uśmiechnęła się służka.
Usiadła obok Panny Śrubki na krzesełku obok, a na stoliku nieopodal postawiła srebrną tackę z gorącą herbatą. Aromatyczna ciecz podana była oczywiście w srebrnej zastawie.
- Ojej, ładny dziś mamy dzień, prawda? – uśmiechnęła się służka.
- Oj tak. – Odparła Panna Śrubka.
- Przepraszam, że spytam, ale z kim pani przyszła? Nie wygląda pani na jedną z tych zadufanych w sobie arystokratek od innych bogaczów. – Wskazała palcem na damy siedzące nieopodal, pijące herbatę odchylając mały palec i śmiejąc się na każde nie śmieszne słowo przystojnych kawalerów. W sumie co się dziwić, takie panny zawsze myślą tylko o tym, by dobrze wyjść za mąż. A przecież w ich towarzystwie był nawet sam kapitan marynarki.
- Cóż, z Panem Gwoździem przyszłam – odpowiedziała cicho odgarniając za siebie piękny, gruby warkocz. W dłoniach nadal trzymała kamelię otrzymaną od Pana Gwoździa.
- Pozwoli pani, że się upewnię… z Panem Gwoździem?? – służka nie mogąc uwierzyć w to co słyszy popatrzyła na Pannę Śrubkę jak na wyalienowaną zupełnie.
- Nie tak głośno – powiedziała Panna Śrubka przytykając palec do ust.
- Ale.. ale jak? Jak się pani udało…? Przecież to graniczy z cudem! – schyliła się ku Pannie Śrubce, potem szybko chwyciła za dwie filiżanki z herbatą i jedną z nich podała swojej rozmówczyni. Czuła bowiem, że może się dowiedzieć wielu fascynujących rzeczy, na przykład jak to Panna Śrubka zrobiła, że Pan Gwóźdź ją zaprosił na Hubertusa.
- Cóż, razem z ojcem prowadzimy sklep zoologiczny i pewnego wieczoru, Pan Gwóźdź zakupił u nas niespełna rozumu papugę. Sprzedał mu ją mój stary już prawie niedołężny ojciec. Kolejnego dnia, kiedy akurat ja stałam za ladą Pan Gwóźdź przyszedł by kupić karmę dla zwierzaka i takie tam – opowiadała Panna Śrubka. Służka słuchała z zafascynowaniem opowieści Panny Śrubki, która co chwila się uśmiechała, popijała herbatę.
- Teraz już pani wszystko rozumie? - uśmiechnęła się Panna Śrubka. – Poza tym, on mnie chyba traktuje jak przyjaciółkę.
- E tam, gada pani – powiedziała poważnie służka. – Pan Gwóźdź to tak zimny typ, że już żadna nie jest na tyle samobójczynią by starać się o jego względy. Żadnej nigdy nie poważał, a tutaj, do pani tak sam z siebie przyszedł i zaprosił. Ha, ha to dopiero. Z takiej strony jeszcze nikt Pana Gwoździa nie znał.
Panna Śrubka uśmiechnęła się nieśmiało do siebie, po czym posłała słodki uśmiech służce. Była tak skromną osobą, a jednak poczuła się dumna dzięki słowom służki. Zastanawiała się jedynie, czy Pan Gwóźdź na prawdę ją lubi i czy nie jest tylko pierwszą lepszą dziewczyną, którą wygodniej było mu zaprosić, gdyż nie znosił złośliwych komentarzy na swój temat.Słyszała przecież wiele o Panu Gwoździu od swoich klientów, zdawało jej się, że nawet ta służka wie coś więcej na temat młodego pana. Wszyscy wiedzieli na jego temat to, czego nie mogła się dopatrzeć Panna Śrubka.
~~~***~~~
Pan Gwóźdź wyjechał z lasu jako pierwszy. Trzymając w ręku lisią kitę. Nagle zagrzmiał myśliwski róg I wszelki zaciekawiony gość wyszedł by zobaczyć, kto jest tegorocznym zwycięscą gonitwy. Panna Śrubka wraz ze służką, z którą do tej pory rozmawiała, postanowiła zobaczyć, kto przyjechał jako pierwszy. Ujrzawszy Pana Gwoździa uśmiechnęła się I przyrumieniła nieśmiało. Jednakże Pan Gwóźdź nie wyglądał na zadowolonego. Z resztą, człowiek o tak kamiennym wyrazie twarzy nigdy nie zdradza zadowolenia czy zdenerwowania.
Pan Gwóźdź pokłusował jeszcze w kierunku tłumu i zsiadł z wierzchowca przekazując go stajennemu. Dzielnie zniósł wszelkie gratulacje ze strony widzów, hrabiego… Szybko uwolnił się spośród otaczających go pięknych dam, które liczyły na choć jedno spojrzenie z jego strony. Podążył w kierunku Panny Śrubki, którą zdołał wypatrzeć w harmidrze spowodowanym przez zadowolony tłum. Wszelkie panny z dobrych domów patrzyły ze zdumieniem I zazdrością na Pana Gwoździa. Nie potrafiły pojąć, dlaczego Pan Gwóźdź idzie do takiej skromnej dziewuszki z prowincji. Jedni mówili, że głupia po porostu chciała uciec z szarego życia na prowincji i uwiodła Pana Gwoździa. Jednakże nie przeszkadzało im to, że w sklepie jej ojca kupują tak doskonałą karmę dla swych pupili. Przecież nawet sam hrabia u nich dokonywał zakupów.
Pan Gwóźdź podszedł do Panny Śrubki I chwycił ją pod ramię, mówiąc, że kiedy zjadą już wszyscy uczestnicy gonitwy, rozpocznie się piknik, na którym on nie ma zamiaru być. Dlatego też zaprosił Pannę Śrubkę na spacer po lesie, dróżką prowadzącą do kawiarni.
- Nie lubi pan pikników? – spytała nieśmiało.
- Powiedzmy – odrzekł beznamiętnie. – Poza tym, zaraz ktoś by się do panienki zapewne przyczepił i wypytywał bez umiaru, na tematy jak najbardziej niedotyczące innych. Mówię panience, to tacy plotkarze, że nie opłaca się z nimi przebywać.
- Może coś w tym jest – zastanowiła się przez chwilę Panna Śrubka. – Jedna ze służek już zdążyła wypytać mnie o to z kim przyszłam, dlaczego, i co najważniejsze jak to się stało, że zaprosił mnie pan.
- Czasami naprawdę nie rozumiem tych ludzi – powiedział poważnie Pan Gwóźdź.- Myślą, że komuś takiemu jak ja, nie przystoi zadawać się z kimś takim jak panienka, bez urazy oczywiście. A jeśli już, to musi się kryć za tym jakaś niesamowita tajemnica, o wiadomym podtekście.
- A niech myślą co chcą – uśmiechnęła się Panna Śrubka. – Niech się pan nie martwi, nie uraził mnie pan. Dobrze wiem o co panu chodzi.
Pan Gwóźdź poczuł ulgę słysząc odpowiedź Panny Śrubki. Bowiem, szczerze nie chciał jej urazić.
Pogoda nadal była piękna. Zapach kwiatów I świeży leśny aromat unosiły się w powietrzu. Promienie słońca niezdarnie przedzierały się przez gałęzie drzew, złocąc drogę I nadając żywy kolor bogactwie zieleni. Co jakiś czas przejeżdżały obok bryczki. Zaprzęgnięte w nie konie żwawo kroczyły, parskając co chwila, strzygąc wesoło uszami.
Panna Śrubka i Pan Gwóźdź szli długi czas w ciszy, kiedy na ich drodze pojawiła duża kałuża błota, powstała z wcześniejszych opadów.
- Pozwoli panienka – powiedział biorąc Pannę Śrubkę na ręce i przenosząc ją na drugą stronę kałuży.
- Poradziłabym sobie – powiedziała nieśmiało.
- W to nie wątpię, jednakże mam ochotę zaprosić panienkę na kawę, a tam nie wpuścili by panienki z brudnymi butami – powiedział żartobliwie uśmiechając się bezwiednie.
- A pan, to w ogóle nie wygląda jakby się pan cieszył z wygranej gonitwy. Chyba chciał pan wygrać – zmieniła temat.
- Cóż, prawda jest taka, że nie odpowiada mi perspektywa bycia lisem za rok – powiedział zamyślając się. – Właściwie to zdobyłem tą kitę przez przypadek. Byłem rozkojarzony, a koń, na którym jechałem ma tendencje do ścigania się z innymi końmi. Więc kiedy zobaczył uciekającego “lisa” po prostu za nim poleciał jak szalony. Korzystając z okazji chwyciłem za kitę I wróciłem na polanę. Więcej w tym było szczęścia niż mojego wysiłku.
- A o czym pan tak intensywnie myślał? – spytała zaciekawiona Panna Śrubka, której chabrowe włosy powiały lekko na słabym wietrze.
- Więc… em… - zakłopotany Pan Gwóźdź nie spodziewał się tego typu pytania, w każdym razie nie przygotował żadnej odpowiedzi. – Niech pójdzie panienka ze mną na kawę, to wszystko opowiem.
Panna Śrubka uśmiechnęła się do swojego towarzysza i chwyciła go za ramię. Nie mówiąc nic dała się zaprowadzić do kawiarni.
_____________
No to się naczekaliście na tą szóstą część... Napisanie jej wymagało ode mnie ustalenia terminów, kiedy mogę usiąść do pisania, a kiedy nie. Musiałam sobie nawet napisać na karteczce i przykleić do monitora: "Pan Gwóźdź!!!" Poza tym, coś odwaliło mojemu Wordowi i musiałam pisać wszystko od nowa... do tego ten durny offisowski program nie sprawdza błędów Będę musiała coś z tym zrobić.
Pozdrawiam was :P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Giname
Mistrz mroku - Władca forum
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecinek
|
Wysłany: Pią 21:04, 07 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
O czym on mógł myśleć. Mój zboczony umysł podpowiada mi brzydkie rzeczy, ale on by jej o tym nie powiedział.
Błędy są. Takie głupie literówki, braki spacji. Przeraziły mnie dwa znaki zapytania, ale przypuszczam, że ręka ci drgnęła ;) Wystarczy przepuścić przez worda, więc na razie jesteś usprawiedliwiona.
Początek był ciut sztywny. Rozmowa z Panną Szpilką w ogóle mi nie podeszła. Dalej się rozkręcało. Ta służąca była ciekawa. Trochę mi było mało, tego arystokratycznego kiczu. Coś tam wspominałaś o tych palcach przy herbacie, ale ja bym o tym więcej przeczytała. Rozmowa podczas spaceru. Tu już się rozkręciłaś i mieliśmy twój warsztat w pełnej krasie. Przenoszenie przez kałużę urocze.
Romans nam się rozkręca. Czasami są chyba zbyt bezpośredni, a czasami wręcz w drugą stronę. I znów Pan Gwóźdź i jego humorki.
Teraz wystarczy nam czekać na rozmowę w kawiarni ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aiko, the Mad Hatter
W cieniu
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kage-Gakure
|
Wysłany: Pią 23:21, 07 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Oj, to się da chyba podreperować ^^' ten początek. Faktycznie w porównaniu do pozostałości, jest on dość toporny. Ech... żeby mój Word był normalny i żeby sprawdzał błędy =='
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|