Ellaine
Bliscy mroku
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ósme piętro
|
Wysłany: Wto 14:13, 27 Maj 2008 Temat postu: Taktowen umieranie - Jan Brzechwa |
|
|
Dawno, dawno temu... Gdy byłam młodsza i piękna [tj. w pierwszej klasie liceum] napisałam program spektaklu teatralnego na "Dzień Wiosny", niestety napisałam to tydzień przed planowanym występem, więc wykorzystaliśmy inny - imo gorszy - scenariusz, ale cóż... Ktoś mi z klasy powiedział, że mój był do bani, bo za mało humoru było... Cóż. Może kiedyś Wam pokażę całość...
To jest finałowy wiersz (tak, program opierał się na kilku utworach lirycznych), który miał być taką ładną puentą dla całości. Mam nadzieję, że Wam też się tak spodoba, jako i mnie się spodobał:
[Niech Wam oczu nie zamydli tytuł, to naprawdę też jest o wiośnie! :D ]
Jan Brzechwa - Taktowne umieranie
Umierać trzeba z taktem. A więc, dajmy na to,
Nie wtedy, kiedy właśnie zaczyna się lato!
Pomyślcie: każdy człowiek o wakacjach marzy
W górach czy na Mazurach, na słonecznej plaży
I nagle ja umieram. Jest mój pogrzeb. Jak tu
Nie nazwać takiej śmierci wprost szczytem nietaktu?
Umierać trzeba z taktem. Ci, co innych cenią,
Nie sprawiają pogrzebów zbyt późną jesienią.
Ja nie chciałbym, na przykład, by ludzie zmoknięci
Klęli i uwłaczali mnie lub mej pamięci,
By katar czy też grypę ściągali na siebie
Dlatego, że bawili na moim pogrzebie.
Umierać trzeba z taktem. Wymaga obliczeń
Taka śmierć, żeby pogrzeb nie przypadł na styczeń.
Lub, powiedzmy, na luty, gdy mrozy siarczyste
Mogą całkiem zniechęcić żałobną asystę.
Ja nie chciałbym, by ludzie, których śmierć ma wzruszy,
Mieli z tego powodu poodmrażać uszy.
Wiosna to co innego! Nie ma lepszej pory,
Aby umarł taktownie człowiek ciężko chory.
Na cmentarzu wesoło zielenią się drzewa,
Żałoba na wiosennym wietrze się rozwiewa,
I śmierć zda się błahostką, gdy wiosna upaja...
Postaram się pociągnąć do połowy maja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|