Książkowe porażki

Giname

Jakie książki uważacie za totalna pomyłkę, bezsens i wszystko co njagorsze?

Oriko

"w pustyni i w puszczy"
dLugie opisy przyrody i wogóle nudnawe choć fabuła niezła;]

Giname

Aiko, the Mad Hatter

Aaaa wypadałoby wymienić również inne pozycje Sienkiewicza. Widziałaś ty krzyzaków???

Giname

nowele Sienkiewicza są całkiem całkiem. Krzyżacy to powieść historyczna i te jego wszystkie historyczne przynudnawe, ale przeczytać wypada :uff:

Aiko, the Mad Hatter

czy ja wiem... 2 tomy prawie 500 stronicowe (każdy O.o), cienkim druczkiem i co chwila nuuuuudne jak flaki z olejem opisy przyrody.. zgoda umie to robić, ale jak dla mnie to przegięcie co innego Potop, Ogniem i mieczem, Pan Wołodyjowski, oglądałam również wszystkie ekranizacje jego dzieł i przyznam, że te trzy mi się podobały ^^ ale i tak za nim nie przepadam... zobaczymy co jak przeczytam "Quo vadis"... oj zajmie mi to nieco czasu ale co tam, Wołodyjowskiego też przeczytam, ciekawe... zobaczymy ^^
______________
Co do Quo vadis to właśnie zaczynam ^^ no i jeszcze wpadły mi w łapki opowiadania Stefana Żeromskiego ^^

Ellaine · Wysłany: Pon 18:25, 31 Mar 2008 Temat postu:

Oj, narzekacie ;)
W "Qua Vadis" najlepsze są opisy kaźni chrześcijan. ]:-> [btw. nie oglądajcie filmu - beznadziejny jest, momentami nudniejszy od książki]
Nie powiem, by "Krzyżacy" byli beznadziejni, aczkolwiek - nie zdołałam ich przeczytać, bo nie i już :) "Potop" był zdecydowanie lepszy, ale może ja po prostu się zestarzałam i miałam więcej cierpliwości?

Beznadziejne książki... "Robinson Cruzoe", tak... jedna z niewielu książek, których nie potrafiłam zmęczyć. I nie wiem, czy to rzeczywiście "beznadziejność" książki, czy po prostu była nieodpowiednia aura do czytania tego, nie wiem. Z innych, co pamiętam, które mi się nie podobały to "Cierpienia młodego Wertera", tak jak bardzo lubię poezję Goethego i jego "Fausta", tak do "Cierpień..." nie mam serca. Po prostu w moim mniemaniu Werter był idiotą i żadne tłumaczenia, że to był romantyzm, czas "burzy i naporu", nie przekona mnie do tej książki. Nie, i już. Może to kwestia tego, że bohater był mierny w swojej postawie życiowej, bo Goethe umiał pisać, co do tego nie ma dwóch zdań. I mam nadzieję, że wstydził się, że przez jego książkę tyle młodych ludzi popełniło samobójstwo [ciekawe, czy chcieli być jak Werter, czy po prostu to był protest przeciwko tej powieści ;) - ale wystarczyłoby spalić książkę, a nie od razu się zabijać]

Giname · Wysłany: Pon 18:48, 31 Mar 2008 Temat postu:

Werter był emo. Gdzieś w necie czytałam przeróbkę na współczesność i Werter się ciął. Czytać oryginału nie czytałam, ale dużo się nasłuchałam i jestem dość pesymistycznie nastawiona ;)

Ellaine · Wysłany: Pon 19:07, 31 Mar 2008 Temat postu:

Cóż, jeśli będziesz to czytała, gdy będziesz miała pesymistyczne myśli - to Ci przypadnie do gustu, jednak przy dobrym humorze, nie da się polubić Wertera, choćby nie wiem, co. A wiem, że jak czytałam go pierwszy raz, to naprawdę nie było ze mną dobrze i w tych złych dniach - Werter był w sam raz, bo miał tak samo źle jak ja. Ale jak mnie przeszło, a przyszło mi czytać to na lekcję jeszcze raz - wtedy zobaczyłam jakim beznadziejny koleś z niego był. [Nawet zabić się porządnie nie umiał xD ]

Aiko, the Mad Hatter

Tak, jak ktoś to już ujął... "Cierpienia młodego Wertera" to pierwsza w historii opowieść o emo :P A sympatię do "Fausta" podzielam bez dwóch zdań ;]